poniedziałek, 11 czerwca 2018

Po prostu Kościuch

Kwiecień obfitował w wiele ciekawych premier, debiutów oraz kontynuacji. Jestem wdzięczna, że w empiku istnieje opcja "płatność przy odbiorze" bo inaczej zbankrutowałabym strasznie szybko, a tak miałam okazję zaoszczędzić :D



Kościuch nadchodzi.
Kościuch prawdziwy.
Nieposkromiony.
Na nic wrażliwy.
Płacz nie pomoże.
Porwie cię w złości. 
Pokroi ciało.
Zachowa kości.



"Złodziej kości" to książka, której sam tytuł sprawił, że musiałam od razu ją zamówić. Książka zaczyna się wspomnieniem historii, która wydarzyła się dwadzieścia lat wcześniej. Czwórka ciekawych nastolatków postanowiła na własnej skórze przekonać się, czy opowieść o Kościuchu jest prawdziwa. Tylko troje z nich powróciło z tej wyprawy. Kiedy w lesie zostaje znaleziona błąkająca się dziewczyna, która zeznaje, że uciekła kościuchowi, detektyw Louise Henderson pamiętająca sprawę sprzed dwudziestu lat rozpoczyna śledztwo. Musi przekonać współpracowników do tego, że kościuch to człowiek, a nie zjawa, a na dodatek sama musi zmierzyć się z przeszłością, która czasem przeszkadza jej w pracy. 

Jak dla mnie ta książka to jedna z lepszych pozycji, które zakupiłam w ostatni czasie. Strasznie dobry debiut, strasznie dobra pozycja, pochłonęła mnie bez reszty. Mimo iż Kościuch to zło wcielone, polubiłam go i nie obraziłabym się, gdyby taki własnie był tytuł książki ;) Próbowałam odgadnąć kim jest zjawa z dziecięcej opowieści, ale niestety, mimo kilkuletniego stażu w dziale kryminałów, przegrałam. Ile razy myślałam, że o tak, to będzie ta osoba, to jednak okazało się, że nie. Na dodatek wątek głównych bohaterek jest ciekawy, z jednej strony ta, która uciekła przed Kościuchem, z drugiej ta, która Kościucha ściga. Niektórym może się wydawać, że autor za bardzo skupił się na wątku pani detektyw i jej przyszłości, ale jak dla mnie sprawił on, że zagadka odnalezienia Kościucha wcale nie była taka prosta. Polecajka max!

Oceniaj mnie po tym, jakim jestem człowiekiem, a nie po tym, kogo kocham.

Czerwiec to ulubiony miesiąc wielu ludzi, szczególnie tych młodych, dla których oznacza on 2 miesięczną przerwę od zajęć w szkole. No przynajmniej w krajach europejskich ;) Jest to także mój ulubiony miesiąc, gdyż to właśnie czerwiec jest określany mianem #proudmonth czyli poświęcony jest on społeczeństwu LGBT+. Tematyka ta jest mega bliska memu sercu i nie mam zamiaru się z tym kryć, jeżeli komuś się to nie podoba i ma zamiar oceniać mnie przez pryzmat tego w co wierzę, co wspieram i o czym czytam to błagam człowieku usuń się sam ;) Hejterów na świecie jest wystarczająca ilość. Oczywiście może Ci się coś nie podobać, możesz mieć inne zdanie i masz prawo je wyrazić, ale zrób to w sposób kulturalny. Wracając do tematu. Uwielbiam czytać książki, w których przejawiają się wątki par jednopłciowych, jasne, że jestem zwolenniczką szczęśliwych zakończeń, ale nie krytykują z góry na dół i jeszcze po przekątnej tego, gdy zakończenie jest dobijające. Książka, która wywołuje emocje jest dobrą książką i na pewno długo się o niej nie zapomni.


"More happpy than not czyli raczej szczęśliwy niż nie" opowiada historię szesnastoletniego Aarona Soto, który próbuje pozbierać się po samobójczej śmierci swojego ojca. Pomaga mu w tym jego dziewczyna, która wspiera go w trudnym momencie. Jednak, kiedy dziewczyna wyjeżdża na kilka tygodni z kraju, a Aaron zaprzyjaźnia się z Thomasem, chłopakiem, który jest niezbyt dojrzały jak na swój wiek, zmienia pracę jak rękawiczki, a także żyje marzeniami, których spełnienia do końca nie jest pewien, nasz bohater zaczyna kwestionować swoje uczucia względem Genevieve. Co więcej, przypadkowe spotkanie z byłym przyjacielem ze szkoły sprawia, że bolesna przeszłość naszego bohatera powraca ze zdwojoną siłą. Ból, rozczarowania oraz narastające wątpliwości, a także błędnie odczytane sygnały, sprawiają, że Aaron postanawia skorzystać z usług Instytutu Leteo, którzy oferują zabieg wymazania pamięci.  Czy chłopak zdecyduje się na tak drastyczny krok?

Książka oprawiona jest w przecudną okładkę, strony w środku są prześliczne, każdy rozdział opatrzony jest buźką, która wyraża odczucia naszego bohatera. Napisana jest rewelacyjnie, szybko się ją czyta, bohaterowie są rewelacyjni, nie można się przy nich nudzić. Zadowoli ona każdego, nie tylko miłośników społeczności LGBT+, ale ich szczególnie :) Główny bohater mimo trudnej przeszłości stara się żyć normalnie. Ma przyjaciół, dziewczynę i wydaje się, że wszystko jest jak należy. Niestety w miarę jak książka się rozwija poznajemy coraz więcej szczegółów z życia Aarona. Brak zrozumienia ze strony ojca, związek, który nie może mieć przyszłości. I ten nieszczęsny instytut, który miesza bohaterowi w głowie kuszącymi reklamami oraz zachęcającymi plakatami. Czego potrzeba więcej nastolatkowi, który mierzy się z problemami?

Tajemnica Agaty rozwiązana

O twórczości Roberta Małeckiego pisałam już przy okazji dwóch pierwszych tomów. Jednakże uznałam, że Koszmary zasługują na osobny post. Wciąż jestem w ciężkim szoku, że polski autor kupił mnie bez reszty.

KOSZMARY zasną OSTATNIE to jak na razie ostatnia część przygód Marka Benera i jego przyjaciół. Tym razem nasz bohater musi zmierzyć się z odnalezieniem ofiary mobbingu Jana Stemperskiego. Nierozwiązana zagadka zaginięcia jego żony, a także nawarstwiające się dowody oraz obawy nie wpływają dobrze na samopoczucie bohatera. Nie umiejąc poradzić sobie z własnymi problemami oraz wyrzutami sumienia, Marek zraża do siebie współpracowników. Na szczęście nadal może liczyć na Raka, swojego przyjaciela, a także na Aldonę, która przebywając na zwolnieniu lekarskim wraca, by pomóc Markowi raz na zawsze rozwikłać zagadkę zaginięcia Agaty. Mrok, ciemność, tajemnice, kłamstwa, zawiedzione zaufanie...a zakończenie, godne prawdziwego mistrza. 


Koszmary, jak i poprzednie dwie części nie zawiodły. Zostały utrzymane w tym samym stylu, sprawiły, że chciałam skończyć czytać jak najszybciej, ale z drugiej strony nie chciałam, bo przecież kto wie ile i czy w ogóle (mam nadzieję, że tak, bo przecież tak nie można skończyć książki!!) przyjdzie mi czekać na kolejne spotkanie z tymi bohaterami. Marek wciąż jest Markiem, cięty jęzor, cięte riposty i brak hamulców sprawiają, że uwielbiam go jeszcze bardziej, Aldona wciąż jest Aldoną, a Rak uuuuuu Rak zaskakuje i to z każdą stroną coraz bardziej. Gdzie jest Agata? Ile warta jest przyjaźń? Kto jest Twoim przyjacielem, a kto niestety nie? Wszystkich miłośników sarkastycznego humoru, dobrego kryminału, bądź po prostu dobrej książki zachęcam do zapoznania się z twórczością Roberta Małeckiego, na pewno nie będziecie żałować ;)

Po prostu Kościuch