poniedziałek, 9 kwietnia 2018

W poszukiwaniu Agaty - Bener lekarstwem na traumę

Ostatnio doszłam do wniosku, że jednak jest trochę prawdy w stwierdzeniu "Nigdy nie mów nigdy".
Gdyby ktoś kiedyś powiedział mi, że zacznę czytać książki polskich autorów to wyśmiałabym na wstępie 🙈  Ba, co więcej, gdybym usłyszała, że ta książka spodoba mi się na tyle, że będę chciała o niej cokolwiek napisać i nie będę mogła doczekać się kontynuacji, to dorobiłabym się prawdopodobnie kilku nowych zmarszczek na twarzy, a endorfiny, jakie by się wytworzyły w moim organizmie, starczyłyby na bardzo długo.Trauma jaką miałam wydawała się wręcz nieuleczalna. Dzięki Daniel za pomoc w jej wyleczeniu, dzięki Robert za Benera i jego przyjaciół! 😊
W oczekiwaniu na rozwiązanie, dalej zwane Agata wychodzi z ukrycia (albo i nie, bo leży martwa w krzakach od paru lat 😓 - dowiemy się 18.04.2018 roku) postanowiłam nadrobić zaległości z dwóch poprzednich książek, nie rozbijając ich na dwa osobne posty. Co za dużo to i świnki nie chcą, a mam jeszcze o czym pisać (leniwiec pospolity albo panda 🐼 jak kto woli 😂). Dobra, koniec bredziectwa!


Graviora manent 


"Graviora manent " - "Najgorsze dopiero nadejdzie" czyli tytuł pierwszej części z serii o Marku Benerze. Gdy poznajemy Marka po raz pierwszy, jego życie nie układa się najlepiej, poszukuje on swojej żony, która zaginęła kilka lat temu w zupełnie błahych i niewyjaśnionych okolicznościach. Przez te lata Marek otrzymał wiele zgłoszeń na temat domniemanego pobytu Agaty, ale z każdej podróży wracał tylko bardziej sfrustrowany. Na dodatek jego ukochana szefowa właśnie wręcza mu wypowiedzenie. Gdy w tragicznych okolicznościach ginie jego dawny przyjaciel, o którego istnieniu wolałby zapomnieć, a była narzeczona odzywa się z prośbą o pomoc, Marek podejmuje się swojego ostatniego dziennikarskiego śledztwa. Im bardziej zagłębia się w dochodzenie, tym więcej szczegółów odkrywa. Jakby zaginiona żona i śmierć przyjaciela to było za mało, do Marka odzywa się również Szaman, który wie o nim dużo za dużo, zachęcając go do powrotu w ciemną stronę przeszłości i zmierzenia się z wszelkimi konsekwencjami. Życia nie ułatwiają mu również teściowa oraz siostra. Demony przeszłości, niewyjaśnione sytuacje, a także żale, które spoczywają gdzieś na dnie serca wielu bohaterów, sprawiają, że akcja i rozwiązanie prawie do końca są owiane tajemnicą 💀

Pierwsza część od początku do końca jest rewelacyjna. Usytuowana w przepięknym Toruniu, który kocham całym sercem i mam nadzieję, że niedługo znowu będę miała okazję odwiedzić, w końcu w miejscach opisanych w tej książce jeszcze nie byłam 😏 Co do samego bohatera to Marek kupił mnie sobą od pierwszych słów. Uwielbiam jego teksty, uwielbiam jego zaangażowanie, bezpośredniość i otwartość. Mimo wielkiego bólu i żalu jaki odczuwa po stracie żony, jest w stanie funkcjonować w społeczeństwie. Sposób, w jaki Małecki kreuje postacie jest mistrzowski. Każda z nich ma w sobie coś wyjątkowego, co czyni ją atrakcyjną, przez co czytanie książki to czysta przyjemność 💕 Styl zaproponowany przez Roberta jest super. Cieszę się, że w Polsce są jeszcze ludzie, którzy nie boją się używać tego "brzydszego" języka, co niestety często jest zatracane w przekładzie książek z języka obcego, bo wydawnictwo się oburza, że jak to tak tutaj zły przykład młodzieży dawać. Szanowne wydawnictwa, w szkołach zadawano nam najbardziej znienawidzone pytanie "Co autor miał na myśli?". Wy macie sprawę łatwiejszą, gdyż autor podaje wam na tacy dokładnie to co miał na myśli. Czy nam się podoba czy nie, te mniej ładne słowa są już zarówno w języku młodzieży jak i osób dorosłych. Dzieci 5 lub 7 letnie po ten typ książki nie sięgną 👽 A niektóre słowa jak "fuck" bądź "shit" są już na tyle długo w języku polskim, że skoro tak bardzo boli was tłumaczenie, to je po prostu zostawcie, a nie tworzycie jakieś "kurczaczki" bądź "cholerki" które mało, że są komiczne, to jeszcze zabijają nastrój. Podsumowując "Najgorsze dopiero nadejdzie" i kończąc mój wywód, jeżeli tak mają wyglądać debiuty, to ja jestem czekam na więcej!

"Porzuć swój strach" - czyli tytuł drugiej części serii o Marku Benerze. W drugiej części spotykamy Marka w odrobinę lepszej sytuacji. Nadal jest dziennikarzem, a zarazem właścicielem lokalnej gazety (tak, wciąż w przepięknym Toruniu). Z prośbą o pomoc zgłasza się do niego biznesmen, którego córka nie wróciła do domu po imprezie urodzinowej u przyjaciółki. Historia Żelaznego i jego rodziny nie może być chyba bardziej pokręcona. Każdy z nich ma coś na sumieniu, przez coraz trudniej prowadzić śledztwo. Krok w krok za naszym bohaterem wciąż podąża Szaman, który jednym zdaniem rzuca coraz to jaśniejsze światło na tajemnicze zaginięcie Agaty, zmuszając tym samym Marka, by zajrzał w jakże mroczną i pełną niewybaczalnych błędów przeszłość swojego teścia. Na dodatek w tracie dochodzenia Marek odkrywa, że zaginiona dziewczyna może posiadać coś, co kiedyś należało do jego żony. Im dalej w las tym więcej drzew, a konsekwencje z jakimi przyjdzie mu się zmierzyć będą bolesne dla wielu osób. 

Generalnie to nie wiem, po prostu nie wiem, jak można w takim momencie skończyć książkę! I jeszcze tyle kazać czekać na kolejną część 🙎 Akcja trzyma w napięciu od pierwszych stron, a mrok i tajemnica aż proszą się o wyjaśnienie. Wiara Marka w odnalezienie żony chwyta za serce. Z książki na książkę, ze zdania na zdanie oraz ze słowa na słowo autor się po prostu rozwija. Małecki i jego styl potrafią mnie rozbawić do bólu. Czytając książkę w autobusie bądź tramwaju, zapominam, że jestem w miejscu publicznym, przez co ludzie patrzą się na mnie jak na UFO. Ech, smutne człowieki, za bardzo życiem zmęczone, by sięgnąć po dobrą książkę. Mam nadzieję, że trzecia część "przygód" Marka nie będzie końcem przygód Roberta Małeckiego z pisaniem, bo chyba tego nie przeżyję. 💘Każdemu miłośnikowi plątaniny i dobrego humoru polecam twórczość tego autora. A Tobie Robercie życzę połamania pióra, klawiatury czy czegokolwiek innego, a także jak weny, która Cię nigdy nie opuści, czekam na więcej! 

Stay tuned! "Koszmary zasną ostatnie" już 18.04.2018 roku, niezależnie od tego, co będę w tym czasie czytać, rzucam wszystko i biegnę szukać Agaty! Mam nadzieję, że będę w stanie napisać zakończenie tej historii. 

piątek, 6 kwietnia 2018

Erica Spindler - miłość, która trwa


Ilość wyświetleń "Call me by your name" po angielsku przeszła moje najśmielsze oczekiwania, dlatego postanowiłam, że te posty, które będą się nadawały napiszę w dwóch językach ^^ Generalnie ilość wyświetleń tego bloga jest dla mnie szokująca, bo nie sądziłam, że komukolwiek będzie się chciało tutaj wchodzić i czytać moje wypociny, dziękuję każdemu, kto się do tego przyczynia 😄 Dobra, koniec wstępu, czas przejść do najważniejszej części 😏


Erica Spindler - amerykańska autorka książek z gatunku thrillera romantycznego. Dla mnie osobiście ktoś wyjątkowy. Dzięki niej przypomniałam sobie co tak bardzo w czytaniu kocham Jej książki są wspaniałe, wciągające, sprawiają, że nie możesz przestać zanim nie dowiesz się co jest na kolejnej stronie, chociaż obiecujesz sobie, że przecież jeszcze tylko jedna kartka i odkładasz 😆 Mi się to jeszcze nigdy nie udało, gdy widzę, że jest jakaś nowa książka, biorę w ciemno!

Nienawiść to silne uczucie, czasem silniejsze niż miłość 


Pierwszą książką, jaką przeczytałam była "Pętla" obecnie występująca również pod tytułem "Zabić Jane" (eng. See Jane Die). 
Mając 15 lat Jane została oszpecona, gdy ktoś potrącił ją motorówką. Po wielu latach, szeregu operacji plastycznych, bólu i cierpieniu Jane wydaje się w końcu stawać na nogi. Wyszła za mąż, spodziewa się dziecka, a na dodatek wszystko wskazuje na to, że będzie światowej sławy artystką. Kiedy Jane wydaje się, że wypadek sprzed 16 lat jest już tylko niemiłym wspomnieniem, przeszłość postanawia sobie z niej zadrwić. Mąż Jane zostaje posądzony o zdradę i morderstwo, natomiast Jane otrzymuje listy z pogróżkami, które wskazują na to, że zdarzenie z przeszłości nie było wypadkiem, a działaniem z premedytacją.  
Książka rewelacyjna, pełna fałszywych tropów, opisana z dwóch perspektyw Jane oraz jej siostry, co sprawia, że wydarzenia sprzed lat zostają przedstawione oczami obu bohaterek. Książka z cyklu tych, których zakończenie chcemy poznać od razu.

Jak już wspomniałam, książki Pani Spindler kupuję w ciemno, tak samo było w przypadku "7" oraz "6". Z racji, że przespałam "7" to gdy już ją odkryłam "6" była dostępna. Kiedy zaczęłam czytać, musiałam "wygooglować" w internecie imię i nazwisko, a także angielski tytuł, bo zaczęłam się zastanawiać czy to na pewno jest napisane przez tę samą osobę. Erica, która przez tyle lat przyzwyczaiła mnie do thrillerów z nutką romansu, wyskakuje mi z totalną abstrakcją. Szok, niedowierzanie, czytam i nie wierzę w to co czytam, początek dla mnie był strasznie ciężki, ale gdy mój mózg zrozumiał, że mimo iż to nie jest typowy thriller, to jednak seria o Strażnikach Światła, a także współpraca sceptycznie do wszystkiego nastawionej detektyw Dane oraz czarującego i nad wyraz pewnego siebie wybrańca detektywa  Harris'a stała mi się tak bliska, że już z niecierpliwością wyczekuję "5" 😈

Możesz mi zaufać, Randi

Najnowszym dziełem, jakie wyszło spod pióra Pani Spindler jest "Tamta dziewczyna".
Miranda Rader prawa i uczciwa, ale z mroczną przeszłością funkcjonariuszka policji. W przeszłości z prawem nie było jej po 
drodze. W młodości spędziła 3 miesiące w poprawczaku, gdy znaleziono przy niej narkotyki. Uznana za oszustkę, w chwili, gdy najbardziej potrzebowała zaufania rodziny, matka się od niej odwróciła, a brat uznał, że sama musi zapłacić za swoje winy. Gdy w trakcie prowadzonego przez nią dochodzenia, wychodzi na jaw, że na miejscu popełnionej zbrodni zostają znalezione jej odciski palców, a także artykuł stawiający funkcjonariuszkę na pierwszym miejscy wśród podejrzanych. Na początku koledzy stają po stronie Rader, ale gdy dochodzi to drugiego zabójstwa, przyszłość policjantki staje pod znakiem zapytania. Współpracownicy zaczynają kwestionować uczciwość funkcjonariuszki, w końcu jak się okazuje miała ona wiele powodów, by wymierzyć sprawiedliwość na własną rękę. Przeszłość daje o sobie znać w sposób okrutny, a na dodatek Miranda przeżywa jeszcze własne tragedie, gdy po latach wraca skruszony brat z informacją, że matka wylądowała w szpitalu, a najlepsza przyjaciółka Mirandy umiera na raka. 

Jest to kolejna książka, którą po prostu pochłonęłam, gdyby nie to, że przygotowania do świąt mnie trochę wykończyły, skończyłabym ją jeszcze szybciej, Akcja przedstawiona jest na dwóch płaszczyznach. Mirandę poznajemy jako dojrzałą kobietę i szanowaną funkcjonariuszkę, ale by lepiej móc wszystko zrozumieć mamy również wgląd w jej przeszłość. Akcja toczy się sprawnie, motywów z kartki na kartkę przybywa, gdy wydaje nam się, że mamy już zabójcę, ten wymyka nam się z rąk i zmieniamy zdanie. Czytając można się zacząć domyślać kto jest odpowiedzialny za zbrodnię, jednak Erica robi wszystko, byśmy do końca wierzyli, że jesteśmy w błędzie 😤
Podsumowując, twórczość E.Spindler polecam każdemu, niezależnie od gatunku, w którym się czujecie najlepiej. Ja jestem zachwycona jej piórem odkąd w ręce wpadła mi "Pętla", moja miłość jest głęboka, jeszcze nigdy się nie rozczarowałam, niezależnie od tego, za co Erica się bierze, dla mnie to po prostu rewelacja, tak jak inni zachwycają się Cobenem czy Mrozem, ja z czystym sumieniem polecam KAŻDĄ pozycję tej autorki 💗


Po prostu Kościuch